sobota, 23 lipca 2011

Nic do oclenia

Na piątek, na wesoło - tak, ale półgębkiem, raz na jakiś moment.
Niemniej (cenię to słowo, owszem) kontakt z kinem (nie licząc repertuaru chłopięcego) został przywrócony i to cieszy.

Lubię kino za taką rozrywkę, lubię.

Ładny mamy początek października, nieprawdaż?

Brak komentarzy: