niedziela, 25 kwietnia 2010

Co nas kręci, co nas podnieca

Niedzielny przedpołudniowy seans, wiosna w mieście, głowa zrelaksowana a nieskora do powagi taki film przyjmuje w takich warunkach z radością. Jak niektórzy częstą wizytę w teatrze 'Kwadrat' bądź 'Komedia', gdzie szeptem chwalą się, że rozpoznają kolejnych Mroczków, Lubiczów czy inne Ule. Tak ja rozpoznałem z płytką (ale jednak rozległą) przyjemnością neurotyczne trajkotanie starego Allena. O niebo, moim zdaniem, lepsze niż Vicky, skupienie na gadaniu, bez efekciarskiego otoczenia, czy podkreślania urody aktorów. Za to mnie taki Nowy Jork bardziej przyciąga i pociąga niż pocztówkowa Barcelona.

W ogóle ten film jest teatralny, ale powtórzę - w tej konwencji było miło. Bez puent, opisów ni analiz - film mnie nie znudził, nie rozczarował (bo niczego nie oczekiwałem?). Takiego kina czasem też potrzebuję.

Ja, też!

Szkoda, że nie widziałem tego filmu podczas Tygodnia Hiszpanów, gdyż albowiem wystawiłbym wówczas lepszą ocenę (mojej) kompozycji programowej.

Słowa - klucze, które narzucają się i które zostały użyte przez innych, pominę. Chciałbym zwrócić uwagę tylko na jedną rzecz (oczywiście, jak cały blog, subiektywną): wrażenie, że aktor grający Daniela, ODGRYWA również jego zespół Downa. Że doskonale się zakamuflował, nie przymierzając jak De Niro. Naprawdę szacunek.

Idźcie do kina, polecam.

czwartek, 1 kwietnia 2010

Różyczka

Uprzejmnie donoszę z przyjemnością, że film mnie się podobał. Tow. Więckiewicz, nasz agent-o-tysiącu-srebrno-ekraniastych-twarzy, wywiązuje się z zadania bez zarzutu. Tow. Boczarska, jak to się w szkole pisało na wypracowaniach, dostępuje dynamicznej przemiany postaci, ale jest wiarygodna, co w naszych szeregach istotne jest. Historia miłości do obu mężczyzn (a propos tow. Seweryna - on chyba nie jest towarzyszem, raczej wysoko urodzonym wieszczem) zachowuje autentyczność i, powtórzmy raz jeszcze, wiarygodność. No bo jakby nie było to wiarygodne, to jak wierzyć naszym służbom?
Czasy pokazane również wiarygodnie. Ciekawe, że wieki mijają, a metody zostają. To pewnie dlatego, że sprawdzone i wiarygodne.

Drodzy Towarzysze! Kawał sprawnie pokazanej Historii i historii. Na pewno do archiwum i młodzieży pokazywać. Męską część zachęci niewątpliwie tow. Boczarska (tu wstawić obleśny rechot starego dziada).

O czym z uniżonością informuje, jak zwykle

ŻYCZLIWY