czwartek, 11 października 2012

jesteś bogiem

teraz mam więcej czasu. nie pracuję w potocznym tego słowa rozumieniu. przecież jednak przemieszczam się do banku, na spotkanie, czytam, prowadzę korespondencję. nie chodzę do biura. i z samego siedzenia na razie nie mam złotego. nie mam tego komfortu, że odsiedzę lub odstoję swoje w jakimś ciepłym bądź zimnym miejscu i będzie oznaczało to wypłatę. hipotetyczną. znam - pracują, pieniędzy nie ma. wymówką kryzys, prawdą wyZysk.

za to mogę zwolnić. rozejrzeć się na zewnątrz, do środka. skorzystać z lepszej energii. podzielić czas na potrzebne mi interwały. profesjonalne i amatorskie. posiedzieć z synem na placu. i tylko matki.

zainfekowany do kina z rzadka, a nawet jeśli, to usiąść i zmierzyć się ze słowem nie udało się. żal.

wczoraj jednak w jesiennej aurze przed festiwalowym warszawskim liściem byliśmy w pałacu imienia józefa s. tuż przed napisem "magikowi" zdążyłem złapać: hołd magikowi.

proces twórczy (na uszach efekt PFK), chropowatość relacji między chłopakami, szaroburość otoczenia (bloki, warsztat w zawodówce), wręcz monochromatyczność z apogeum w scenie zagubienia MGK-a w hipermarkecie. i to nie tylko kwintesencja wizualna, ale i sytuacji jego własnej osobistej. zagubienia, nadwrażliwości, braku oparcia. nie ma co winić gustawa za całą sytuację, ale okazał się małym ludzikiem próbującym się dorobić. choć jego zasługą wydanie płyty.

nagrawszy (tak tak ładny imiesłów) pierwsze kawałki, w zasadzie się rozpadają - w amerykańskiej historii byłoby zmaganie z rzeczywistością, ciężko ale do przodu. a tu pauza. podobało mi się.

chwile załamania, napadów lęku, paniki - autentycznie identyfikujące z bohaterem. so true. niemoc, ściana, wyjście 26 grudnia 2000...

aktorstwo - na wszystkich poziomach dające poczucie podglądania faktów, konstrukcja przejrzysta, wciągająca. oba filmy fabularne reżysera (leszek dawid) o nieprzystosowanych (pierwszy to Ki). wcześniej dokumenty (Bal na Victorii) i to zapowiada się ciekawie.

Brak komentarzy: