poniedziałek, 3 października 2011

O północy w Paryżu / Skóra, w której żyję

Woody Allen jest ok. Do filmu podszedłem sentymentalnie, ze względu na świeżość paryskiego powietrza w nozdrzach. Rozrywka, Owen Wilson świetnie odgrywa rolę alter ego okularnika z Manhattanu. Niedługo pewnie odejdzie, tak, śmierć się wychyla. Dobrze by było poprzenosić się w inne rejony czasowe, ale na razie możemy tylko połknąć i ugryźć kolejną sekundę.

Skóra pana Almodovara wynudziła mnie, nie czekałem na rozwój intrygi, dość szybko zobojętniałem. Nie znając wcześniejszych filmów, można polubić przewrotność pomysłów reżysera, ale mnie ona nie pociągnęła tym razem. Natomiast jak w wielu jego filmach smakowałem i tym razem kadry, w których były zatrzymane kompozycje, kolory, zwłaszcza z wnętrz. Geometria i barwy.

Brak komentarzy: