wtorek, 23 lutego 2010

Berlinale: Apart Together & Alamar

Apart Together (Tuan Yuan)

Film otwierał Berlinale. Miałem okazję obejrzeć go w kinie International na Karl-Marx-Allee - piękne enerdowskie wnętrza, kiedy kino było miejscem bankietów, rautów i innych celebracji. Wysoka sala z pofalowanym sufitem, na ścianach drewniane panele-sztachety, scena i kurtyna, a we foyer kryształowe kandelabry. Oldskul. Najpierw transmisja z czerwonego dywanu, a potem projekcja.

Dwa motywy, które przykuwają moją uwagę: starość i niemożność ucieczki od przeszłości, która wpływa na życie jednostki obecnie, jeżeli wydarzenia z przeszłości zostały zamiecione pod dywan... (Wiem, że to zdanie wygląda dziwnie, ale dopracowanie go - nie wychodzi...). Pierwszy - bo to rzadko eksponowany w kinie (zwłaszcza mainstreamowym) naturalny element życia, a od jakiegoś czasu interesujący mnie bardziej. Między innymi po to chodzę do kina, żeby po(d)patrzeć. W tym filmie 3 starsze osoby są głównymi bohaterami, historia (Srebrny Niedźwiedź za scenariusz) koncentruje się wokół nich.

Drugi motyw dotyczy tu ewakuacji (ucieczki) wojsk Czang Kaj-szeka w 1949 r. z Szanghaju na Tajwan. Tego dnia główny bohater rozstaje się ze swoją ciężarną narzeczoną na prawie 60 lat. Spotykają się i okazuje się, że dla nich, dla ich uczucia, nic się nie zmieniło. Jakby dzień minął. Pokazane jest to jednak bez sentymentalizmu, dość chłodno. Przez te lata założyli rodziny, pracowali itd., ale to mało ważne. To jedna z takich opowieści, które w tle mają wielkie zawirowania czasu, często krwawe i dramatyczne, które niewyjaśnione, niezamknięte, niezadośćuczynione oczekują i wymagają powrotu do nich. Mam na myśli np. rzeź Ormian w 1915 (film Screamers), desaparecidos w Argentynie czy w Chile (nawiązanie w Śmierć i dziewczyna) czy również nasze polskie przejścia z UB czy SB (choćby Rysa).

Do tego jeszcze mamy tło: nowoczesność vs. tradycja, drapacze chmur wyhodowane w nowej gospodarce Chin kontra drewniane domy, wspólne biesiadowanie rodzinne na ulicy itp.

Wszystko to (plus gra aktorska) daje film dobry, interesujący, ale bez przesytu i zachwytu. Znowu się zastanawiam nad kryteriami, którymi kierują się jurorzy przy swoich wyborach. I znowu nie znam reszty filmów, więc nie dowiem się, jak wyglądały pozostałe scenariusze i czy rzeczywiście ten był lepszy. W każdym razie można śmiało obstawiać, że kolejny film w reżyserii Quanana Wanga będzie zaproszony na Berlinale: Małżeństwo Tui dostał Złotego Niedźwiedzia w 2007 r., a ten był filmem otwarcia. Lubią go :)

Alamar

Wchodzę do kina ZOO, sala na półtora tysiąca z czego 2/3 to dzieciaki. Harmider, radość, święto. Rozpoczyna pracę sekcja Generation - filmy dla dzieci i młodzieży, wyselekcjonowane z ok. 1100 propozycji (to już jej 33. edycja). Na widowni reżyser filmu Pedro Gonzalez-Rubio (MEX) oraz główny (mały) bohater - Natan Machado Palombini (z mamą - w końcu ma dopiero 6 lat i jeszcze nie widział na dużym ekranie filmu, w którym występuje), a także przewodnicząca jury głównego konkursu 2009 - Tilda Swinton z dziećmi. Otwarcie uroczyste, na scenę wchodzi jury dorosłych i dziecięce, przemówienia itd. Tak wygląda wychowywanie sobie publiki :) A pytania po seansie: 'Jak duża jest barakuda?', 'Czy krokodyl był prawdziwy?' - świadczą o wyrobieniu młodych widzów ;)

Wracając do filmu: rozpięty jest on między fikcją a dokumentem - podglądamy wakacje Natana u jego ojca, Jorge, na rafie Banco Chinchorro, oddalonej 30 km od wybrzeży Jukatanu. Łowienie homarów, barakud, karmienie krokodyli, zabawy z ojcem, oswajanie ptaków. Przyroda, ojcostwo (rodzicielstwo), świat dziecka. Kamera jest cały czas bardzo blisko, wydaje się, że nie ingeruje w to co się dzieje (podczas sesji pytań po seansie reżyser zdradza, że jednak parę sytuacji musiał zainicjować). Zmiany w fakturze obrazu, bezpretensjonalnie podane pierwotne, najprostsze sprawy.

Pozostałą część roku Natan spędza z matką, w Rzymie, w zupełnie innym świecie, ale jak pisze recenzent Variety 'siłą filmu jest m.in. sposób w jaki zostaje pokazana swoboda z jaką porusza się Natan w obu tych światach. Zawdzięcza to w niemałym stopniu co prawda rozwiedzionym, ale solidarnym w wychowaniu, wzajemnie szanującym się rodzicom'.
Jury jak najbardziej 'dorosłego' festiwalu w Rotterdamie nagradzając obraz pewnie dostrzegło i ten aspekt.

Brak komentarzy: