wtorek, 13 stycznia 2009

Waltz with Bashir

Zdobywcą Złotego Globu w kategorii najlepszy film zagraniczny został "Walc z Bashirem" w reżyserii Ariego Folmana. Film na który miałem największą ochotę czytając program ostatniego Warszawskiego Festiwalu i nie zawiodłem się. Powalił mnie od pierwszej sceny - dźwiękiem i obrazem. Przełamane, połamane konwencje dokumentu, animacji, fikcji. Nielinearna narracja łomocącej w podbrzusze historii.

Muzyka Maxa Richtera (Nagroda Europejskiej Akademii Filmowej) i videoclipowe realizacje w rytmie PIL-u czy OMD (to można znaleźć na Youtubie) - wyjątkowo celnie dobrane dodatkowe kanały komunikacji.

Animacja - 3D, flash, tradycyjna z atrakcyjną kreską: pomagają w miksowaniu konwencji, czasu, perspektyw narracji.

Osoba reżysera i scenarzysty, również głownego bohatera - faceta z niesamowitym dystansem i spokojem, uwiarygodnia postacie i historię .

Tematyka WIELKA - wojna w Libanie w 1982 (kulminacją była masakra uchodźców palestyńskich w obozach Sabra i Shatila przeprowadzona przez falangistów chrześcijańskich pod okiem armii Izraela). Warto zobaczyć po raz kolejny, ale na nowo, w świetle wojen w ogóle, a zwłaszcza obecnego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Teraz dla hasła z mediów "rozpoczęła się operacja lądowa wojsk Izraela" mam zupełnie inną percepcję.

I mała- zagubienie wspomnień, próba ich odbudowania, co dzięki animacji daje nieograniczone możliwości przedstawienia obrazów snujących się na marginesie świadomości, sennych wizji, opowieści.

"Walc..." był nominowany do Złotej Palmy w Cannes, ale film był tak trudny do sklasyfikowania, że ostatecznie żadnej nagrody nie dostał, ale owacja na stojąco była. I potem zachwyt krytyki.

Film otwierał WMFF'08 i zajął pierwsze miejsce w plebiscycie publiczności. Dyrektor festiwalu Stefan Laudyn opowiadał podczas otwarcia, że po projekcji w Cannes, widząc zamęt i zachwyt panujące wokół filmu, nie spodziewał się, że uda mu się tak łatwo zaprosić twórcę i film na warszawską imprezę. A było to wbrew jego oczekiwaniom proste - Ari Folman sam podszedł do niego na jednej z towarzysko-oficjalnych imprez i zwyczajnie zagadał: Stefan, bardzo lubię Twój festiwal i chciałbym na nim pokazać mój film. Okazało się, że Ari Folman (który był parę lat temu gościem WMFF) uważa go za jeden z najciekawszych festiwali jakie zna, gdzie można zobaczyć filmy tak autorskie i rzadkie, że podejrzewa, że są robione gdzieś na podwórkach naszego miasta, tylko po to, by raz je pokazać na festiwalu. A potem znikają...

Jeżeli nie musicie być totalnie zaskakiwani przez film, to poszukajcie na youtubie klipów, trailerów itp. Nie będę wklejał nic - pozostawiam pole do radosnej (niekoniecznie) eksploracji.

Zostawiam tylko oficjalny website waltzwithbashir.com

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

świetna animacja,psy pięknie zrobione.myślę, że celowe i troche kontrowersyjne sięgnięcie po animacje, czystego dokumentu o tej tematyce bym nie przełkneła, naparwde genialnie pokazny absurd niektórych sytuacji